Przez wiele lat tzw. szkoły praktyczne uchodziły za gorsze – takie, do których dostać może się każdy. Dziś tendencja się odmieniła. Zawodówki i technika wreszcie są kuźnią talentów! Cieszy mnie, gdy szkoły gastronomiczne zaczynają trzymać tempo w edukacyjnym marszu po najlepszych absolwentów. Ich zaskakującym sprzymierzeńcem są… media społecznościowe. Bo czy „tablice” w social mediach nie mogą być CV kucharza?
Piotr Papież, Szef Kuchni Akademii Kulinarnej Farutex
Marzeniem wielu dzieciaków jest praca kucharza, a później szefa kuchni. Wybór tego zawodu bardzo często łączy się z dziecięcym zainteresowaniem kuchnią: miejscem, w którym przygotowywanie posiłków przypominało wyczarowanie dań z przekazywanych przez starsze pokolenia receptur. To emocje utrwalają wspomnienia w naszej pamięci, dlatego podświadomie wiążemy z nimi swoje wybory. Nie bez kozery wielu szefów kuchni pytanych o inspiracje odpowiada: smaki dzieciństwa.
Szkoła gastronomiczna
To marzenie często wydaje się proste do zrealizowania – mimo że wiąże się z wieloma latami nauki i praktyk. Przecież wystarczy pójść do szkoły gastronomicznej, prawda?
I w tym miejscu leży klucz do przyszłej kariery młodych kucharzy. Żeby przyciągnąć perełki, szkoły gastronomiczne w Polsce muszą się zmieniać. Powoli więc otwierają się na zachodnie praktyki i oprócz wykładania przedmiotów technicznych, takich jak towaroznawstwo czy procesy technologiczne w gastronomii, zatrudniają szefów kuchni na pełen etat. Profesjonaliści uczą np. podstaw kuchni francuskiej czy włoskiej, łącząc swoje zajęcia ze szkolnym programem nauczania. Za to wielki plus!
Zmiana pokoleń
Nie można jednak nie dostrzec zmiany wewnątrz pokoleń. Dzisiaj dzieciaki są bardziej pewne siebie, zdeterminowane. Wiedzą, co chcą osiągnąć i jak po to sięgnąć. Dlatego też chętnie biorę udział jako juror w szkolnych konkursach gastronomicznych. Poziom z roku na rok rośnie, dzięki czemu kulinarne współzawodnictwo przyciąga najlepszych uczniów, i to nie tylko z lokalnych szkół.
Przykład? Podczas tegorocznej edycji „Junior Culinary Cap” (w 2019 – przyp. red.) wygrał uczeń, który był świetnie przygotowany: trzymał się określonych ram czasowych, wszystkie składniki wcześniej idealnie odmierzył. Miał prawdziwie profesjonalne podejście, które praktykuje się w świetnie prosperujących restauracjach.
Uczniowie nie traktują już zawodów jako sposobu na wyższą ocenę, a szkoły jako krótkiego przystanku na drodze do rozwoju. Są ambitni, zależy im na wygranej i dobrej prezentacji. W konkursach startują po to, by wygrać! Sprawdzają swoje umiejętności, chcąc poczuć rywalizację i zaistnieć w kulinarnym świecie. To ważne, bo tak tworzą swoją markę.
CV kucharza
Autopromocja to ich najważniejsze i najbardziej znaczące narzędzie. Uczniowie wrzucają do sieci zdjęcia dań, które przygotowali do konkursu, licząc na pochwały i lajki. Widzą w tym sposób na przetarcie szlaków, pokazanie się w świecie ogłuszonym zbyt dużą dozą informacji. Czy im się udaje? Tak! W dobie braku pracowników do gastronomii restauracje szukają młodych uczniów, przeglądając social media. Złożenie oferty pracy trwa raptem kilka sekund. Konta w mediach społecznościowych stają się więc elementem własnej reklamy. Feed, czyli tzw. tablica, na naszych oczach zmienia się wirtualne CV kucharza.
Podczas warsztatów w Akademii Kulinarnej Farutex nie jeden raz spotkałem uczniów, których widywałem na konkursach. Dziś są szefami kuchni, otwierają własne restauracje. To znak naszych czasów – i trzymam za nich kciuki!
Autorem felietonu jest Piotr Papież, Szef Kuchni Akademii Kulinarnej Farutex z Krakowa. Felieton ukazał się we wrześniowym wydaniu magazynu „Food Service” z 2019 r.